czwartek, 26 lutego 2015

Finał XXIV edycji OKP o Nagrodę K.K. Baczyńskiego

Stowarzyszenie Literackie im. K.K. Baczyńskiego serdecznie zaprasza na finał XXIV edycji Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego o NAGRODĘ im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego.
7 marca 2015 roku
w godzinach 17.00-21.00

Dom Literatury
w Łodzi
ul. Roosevelta 17

Podczas wieczoru jury w składzie: Tomasz Cieślak (przewodniczący), Roman Honet, Michał Murowaniecki, Magdalena Skrzypczak i Julia Szychowiak ogłosi przyznane Nagrody Głównej oraz Nagrody TETIS.

Po ogłoszeniu wyników będzie czas na poznanie laureatów konkursu i rozmowę na temat ich zwycięskich propozycji poetyckich. Prowadzenie: Monika Kocot, Julian Czurko. Na zakończenie wieczoru organizatorzy zapraszają na koncert zespołu Concrete Hills, którego muzyka inspirowana jest brytyjską sceną, a oscyluje zwłaszcza wokół rocka alternatywnego, shoegaze, brit pop'u, a także indie i art rock’a.

Wstęp na finał konkursu oraz koncert jest darmowy. Partnerem Konkursu jest firma Michalczyk i Prokop Sp. z o.o., właściciel marki Tetis.

środa, 25 lutego 2015

Dwie recenzje w „Arteriach”


W nowym numerze (1 /18/ 2014) Kwartalnika Artystyczno-Literackiego „Arterie” można przeczytać dwa moje teksty: recenzję płyty Mister D. „Społeczeństwo jest niemiłe” (Galeria Raster 2014) oraz książki Artura Nowaczewskiego „Dwa lata w Phenianie” (Lampa i Iskra Boża 2013). Poniżej dwa krótkie fragmenty, całość na łamach najnowszych „Arterii”.

„Nagle dociera do mnie całość komunikatu. Ten zlep literek z prasy kolorowej, ubrany w osiedlowy metajęzyk i jałową muzyczkę zapisaną flamastrem w szes­nastokartkowym zeszycie w kratkę, to wszak opis pogardliwej choroby, którą niektórzy przezywają „polactwem” („Chrzciny”, „Społeczeństwo jest niemiłe”). I krew mnie zalewa na myśl, że gdyby nie masłowszczyzna (heh, długo przede mną ktoś takie hasło z siebie strząsnął), nikt nie zwróciłby uwagi na takie piosenki jak „Zapach Boga” czy „Ryszard”, na tę czystą abstrakcję i językowe buractwo, które najtrafniej opisuje nie tylko dzisiejsze „nie o take Polskie wal­czyłem”, ale również TO, co udanie zastępuje ludziom kulturę. TO COŚ rozlane jest między zdaniami drukowanymi tłustą czcionką w szmatławej prasie z życia gwiazdeczek, śmiertelnych medialnie niczym jakaś jętka jednodniówka – i zieje Wielką Emocjonalną Pustką”.

Mister D. „Społeczeństwo jest niemiłe”

„Przez dwa lata po­bytu w Korei Północnej Nowaczewski był niemal wyłącznie „przeganiany” w miejsca jak najbardziej odległe od rzeczywistej prawdy o tym kraju. Co więcej, jako dwu­nastoletni chłopiec nie mógł mieć szerokiej wiedzy geopolitycznej o tamtym rejonie. Mimo to udała mu się sztuka, którą posie­dli wyłącznie najlepsi pisarze-reportaży­ści: utrwalił konkretny, autentyczny zapis spraw i ludzkich losów znajdujących się na styku dwóch kompletnie nieprzystających do siebie kultur. Choć dokonał tego wy­łącznie przy pomocy własnych przeżyć, do­mysłów oraz przeczuć, nakreślił panoramę szerszą niż w wiadomościach z najlepsze­go nawet serwisu agencyjnego. Przedsta­wił czytelnikowi bardzo sugestywny obraz jasnowłosego chłopca, który w stanie ab­solutnej beztroski wędrował spalonymi słońcem ulicami Pjongjangu, nie zdając so­bie przy tym do końca sprawy, że na jego plecach spoczywa czujny i groźny wzrok pomnikowego Kim Ir Sena”.


Artur Nowaczewski, „Dwa lata w Phenianie”

poniedziałek, 23 lutego 2015

Spotkanie z prof. Zbigniewem Mikołejko w Mikołowie


Instytut Mikołowski zaprasza na spotkanie z prof. Zbigniewem Mikołejko związane z promocją jego najnowszej książki pt. We władzy wisielca tom I i II (wyd. słowo/ obraz/ terytoria, 2013, 2014). Prowadzenie: Maciej Melecki i Krzysztof Siwczyk.
  
27.02.2015
godz. 18.00


Zbigniew Mikołejko - ur. w 1951 roku w Lidzbarku Warmińskim, jest filozofem religii i eseistą. Pracownik naukowy Instytutu Filozofii i Socjologii PAN w Warszawie, fellow Amerykańskiej Akademii w Rzymie (1996), wykłada również filozofię i logikę w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania. Opublikował ponad 800 tekstów – oprócz polskiego, w językach: angielskim, francuskim, hiszpańskim, niemieckim, portugalskim, rosyjskim, ukraińskim i włoskim. Jest m.in. autorem książek: "Katolicka filozofia kultury w Polsce w epoce modernizmu" (1987), "Kim jestem dla ciebie..." (1987, antologia), "Elementy filozofii" (siedem wydań, 1998–2008); "Mity tradycjonalizmu integralnego" (1998), "Emaus oraz inne spojrzenia do wnętrza Pisma" (1998), "Żywoty świętych poprawione" (2001; Nagroda Księgarzy "Warszawska Premiera Literacka", czerwiec 2001; wznowienia – 2004, 2011; edycja dźwiękowa w wersji dla niewidomych – 2002), "Śmierć i tekst. Sytuacja ostateczna w perspektywie słowa" (2001), "W świecie wszechmogącym. O przemocy, śmierci i Bogu" (2009), "We władzy wisielca. Z dziejów wyobraźni Zachodu" (2013). Wywiad-rzeka: "Jak błądzić skutecznie. Prof. Zbigniew Mikołejko w rozmowie z Dorotą Kowalską" (2013). Współautor prac zbiorowych: "Licytacja. Szkice o nowej prozie" (1981), "Filozofia i myśl społeczna Jana Pawła II" (1983), "Katolicka filozofia kultury w Polsce" (1987), "Apokalipsy i kultury" (1997), "Ucieleśnienia. Ciało w zwierciadle współczesnej humanistyki" (2007), "Oblicza religii i religijności" (2008), "Spektakle zmysłów" (2010), "Instytucje: konflikty i dysfunkcje" (2012), "Polskie bieguny. Społeczeństwo w czasach kryzysu" (2013).

O tomach:

Nazwać książkę We władzy wisielca. Z dziejów wyobraźni Zachodu „opracowaniem na temat” to skłonić się do pewnego rodzaju barbarzyństwa. Zdecydowanie mniej to naukowa rozprawa, a bardziej intelektualna podróż, syta i satysfakcjonująca dla tych, którzy gotowi są pójść symbolicznym tropem tytułowego bohatera. Oto on, wisielec w roli głównej. Pełnomocnik śmierci, jej powiewający sztandar. Owoc ludzko wymierzanej sprawiedliwości albo manifest wolnego, ostatecznego wyboru. Zbigniew Mikołejko przeprowadza nas przez meandry kultury, która asymiluje wszystkie symboliczne ryty wisielca, przypisywane mu znaczenia, kalkulacje i role. Unaocznia ludzką fascynację wisielczą osobą, spersyfikowanym przejściem do niebytu i uprzedmiotowionym dowodem pohańbienia. Autor w umiejętny sposób rozszyfrowuje wieloznaczność tej fascynacji, jej źródła i potrzeby. Złożoność symboliki jest dla nas identyfikowana w kolejnych rozdziałach, kiedy to każdy z wątków interpretacyjnych podlega oddzielnemu wypreparowaniu. Rzucany przez wieki cień szubienicy, magnetyzm wisielczego ciała, antyczni i chrześcijańscy bohaterowie sznura... Symbol, który opalizuje płynnym przechodzeniem znaczeń, mieni się transmutacyjną siłą, drży krewkim pulsem cienia z mrocznej podszewki życia. Przy czym całość nie ma w sobie nic z suchego wykładu. To projekcja, seans wyobraźni, wizualny sezam. Treść wzbogacona mnogością ilustracji, przykładów dzieł sztuki, do których odwołuje się profesor Mikołejko w obrazowaniu proponowanych tez. Naocznie sprawdzamy często brutalnie mocną wypowiedź obrazów, szkiców czy fotografii. Trochę żal, że tak mało ilustracji w kolorze, choć być może czarnobiel wzmacnia jeszcze esencję przekazu zawartego w dziełach sztuki.Przekonuje narracja prowadzona niekiedy w pierwszej osobie, co skraca dystans w relacji autor-czytelnik i tworzy atmosferę dzielenia się wiedzą bez mentorskiego napięcia. To rodzaj przekazu, podczas którego ma się poczucie współuczestnictwa w analizie słuszności wyciąganych przez autora wniosków. Dyskurs zdecydowanie mocniej angażujący intelektualnie.

Robert Czyżewski


We władzy wisielca. Ciemne moce, okrutne liturgie. Tom 2 to druga część książki, opisującej władzę wisielca w wyobraźni Zachodu. Zbigniew Mikołejko w sposób precyzyjny, ale i nie pozbawiony humoru, opisuje wieszanie angielskich czarownic w Nowym i w Starym Świecie, o szaleństwie linczowania w Stanach Zjednoczonych, również o tym, jak pojedynczy wisielec stał się twarzą współczesnej wojny. Nie zabraknie tu również nawiązania do znanych filmów, książek czy dzieł malarskich. Wisielec jest przedstawiany tu jako emblemat śmierci i transformacji. Autor książki wskazuje na mnogość znaczeń tego symbolu i prowadzi nas poprzez dzieje historii aż do współczesności, opowiada o powiązaniu między władzą a szubieniczną karą, o egzekucji jako rytuale i święcie ludu, o wieszaniu angielskich czarownic w Starym i Nowym Świecie, o przeobrażeniu figury wisielca w anonimowego, stadnego trupa bez twarzy poprzez mechanikę nowoczesnej wojny, o wisielczych szaleństwach Rozumu i medycyny doświadczalnej, o wisielcu w kulturze romantyzmu.

Instytut Mikołowski
ul. Jana Pawła II 8/ 5
Mikołów
www.instytutmikolowski.pl

niedziela, 22 lutego 2015

Izabela Kawczyńska i Marcin Zegadło w Domu Literatury



Dom Literatury w Łodzi zaprasza w dniu 26.02.2015 roku o godzinie 19.00 na spotkanie z Izabelą Kawczyńską, autorką książki Chłopcy dla Hekate. Czterdzieści elegii i Marcinem Zegadło, autorem książki Cały w słońcu. Prowadzenie Rafał Gawin.

O książce Izabeli Kawczyńskiej:

„Książka zawiera 40 wierszy poświęconych stracie, żałobie po bliskiej osobie. Symboliczna liczba 40 podkreśla spotykany w wielu kulturach czas wspominania zmarłego, a jednocześnie pozwala rozpisać proces odchodzenia i pożegnania na cykl starannie skomponowanych utworów. Skala emocji jest tu bardzo szeroka - od zadumy po krzyk rozpaczy rozbijający logikę wypowiedzi. Autorka oddaje te emocje samą formą wiersza, wykorzystując różne poetyki i różnicując konstrukcje podmiotu mówiącego. Książka dojrzała, przemyślana, napisana przez autorkę obdarzoną literacką samoświadomością i psychologicznym wyczuciem. W obrazowaniu niezwykle intensywna, pozbawiona jest jednak poetyckiego efekciarstwa. Kontrapunktem dla przejmujących wierszy są barwne obrazy Karoliny Matyjaszkowicz, odwołujące się do ludowych tradycji”.

z zapowiedzi Wydawcy

O książce Marcina Zegadły:

W tych pięknych wierszach pojawia się św. Juda, patron spraw beznadziejnych. Owiewa je zatem melancholia, którą wzmacnia tu i ówdzie poetyka fragmentu, pozostawiając rzeczy liryczne niedopowiedzianymi i refleksyjnie otwartymi. A jasny tytuł tomu? –zapytacie. No cóż, istnieje przecież smutek tropików…”.

Zdzisław Jaskuła

DOM LITERATURY
ul. Roosevelta 17
90-056 Łódź
tel. 42 636 68 38
tel./fax 42 636 06 19
e-mail: kontakt@dom-literatury.pl

środa, 18 lutego 2015

Recenzja „Golema” w Internetowej Gazecie Kulturalnej Salonu Literackiego


W nowej odsłonie Internetowej Gazety Kulturalnej Salonu Literackiego (nr 1/2015) ukazała się recenzja „Golema” autorstwa Rafała Derdy: „Najnowszy tomik Piotra Gajdy posiada niezwykle frapujący tytuł. Każdy zna oczywiście legendę o Golemie, kreaturze stworzonej w szesnastym wieku przez praskiego rabina. Opowieść ta jest znakomitą przypowieścią na temat potęgi i jednocześnie grozy jakie może nieść ze sobą pismo. Wydaje się, że nadając taki a nie inny tytuł swojemu tomikowi, Gajda, celowo lub też mimowolnie, określił swoje postrzeganie języka. W poezji omawianego autora język jest Golemem, wytworem naszego umysłu, który jednak nie chce poddawać się naszej woli, próbując żyć na swój własny sposób, co może zarazem fascynować i przerażać. Język u Gajdy jest niczym mityczne stworzenie, nieprzewidywalne i obce, a zmaganie się z nim prowadzi zawsze w najbardziej niespodziewane miejsca”.

Zainteresowani mogą zapoznać się z całością tekstu pod tym linkiem.


Rafał Derda - ur. 1978 w Koninie. Autor kilkudziesięciu publikacji poetyckich, prozatorskich oraz krytyczno-literackich (m.in. Czas Kultury, Akcent, Topos, Odra, Impart, Biweekly). Tłumaczony na język angielski. W roku 2014 nakładem Stowarzyszenia Salon Literacki wydał tomik poezji piąte”.

wtorek, 17 lutego 2015

Anty-walentynki literackie

Jak bardzo pojemna musi być formuła „Walentynek Literackich” skoro pomieściła również moje wiersze? Z Agatą Ludwikowską i Rafałem Gawinem rozmawialiśmy o wierszach z tomów sezon w sobie i Golem. Erotyków nie było, były za to pączki. O wiele lepiej od nas dopasowali się do obowiązującej konwencji uczestnicy Turnieju Wiersza Erotycznego. Spośród szesnastu wierszy o niewątpliwie erotycznym zabarwieniu, wspólnie z Agatą Ludwikowską nagrodziliśmy cztery: „Erotyk biblijny niewyraźnie” Krzysztofa Grzelaka,  „Delikatnie” Jarosława Heleniaka, „*** (nie wierzę harlekinom)”  Magdaleny Rogalskiej oraz „*** (walentynki w tłusty czwartek)” Jana Rojewskiego. 

„Walentynki literackie”. Dom Literatury w Łodzi, 12.02.2015 r.

niedziela, 15 lutego 2015

„ARTERIE” - zaproszenie do współpracy



Zapraszamy do współtworzenia kolejnych numerów czasopisma „ARTERIE”:

1(20)/2015
numer historyczny

Numer jubileuszowy na ośmiolecie istnienia pisma! Chcemy zastanowić się nad tym, czy historia jest wciąż kuszącym źródłem inspiracji i polem działania dla współczesnych artystów. Czy w poszatkowanym światopoglądowo świecie można jeszcze zbiorowo pamiętać i zbiorowo przeżywać dzieje? Literatura wydaje się mieć swój wkład w to, że makrohistoria rozpada się dziś na szereg indywidualnych mikrohistorii ludzkich, opisując dzieje językiem odmiennym od dyskursów naukowych. Ale historia oficjalna jest zwykle pisana przez zwycięzców – chcemy postawić pytanie, na czym polega rola sztuki w polityce historycznej: w skali kontynentu i w skali pojedynczego miasta.

Termin przyjmowania materiałów do numeru historycznego: 31 marca 2015 r.



2(21)/2015
numer kosmiczny

Odrywamy się od Ziemi i szybujemy w przestworza, szukając alternatywnych kosmologii i mitycznych obrazów kosmosu w kulturze dawnej i współczesnej. Interesuje nas też UFO jako wyzwanie pozaantropologiczne oraz przyszłość literatury science-fiction. Gdzie dokonuje się dziś podbój kosmosu: czy w wyścigu między mocarstwami albo w sporach między kreacjonistami a ewolucjonistami o wizję powstania świata i człowieka, czy w lokalnych społecznościach zadających sobie pytanie o sens swojego istnienia? A język, czy on też nie ma kosmicznego wymiaru, zwłaszcza w kabalistyce oraz w eksperymentach awangardy?

Termin przyjmowania materiałów do numeru kosmicznego: 30 czerwca 2015 r.


3(22)/2015
numer komiczny

Pytamy o śmiech przez łzy: o kondycję (a może raczej agonię) zdrowego śmiechu i humoru w Internecie, we współczesnym kabarecie, literaturze i sztukach wizualnych. Co się stało z gatunkiem komedii, sięgającej do głębi ludzkiej istoty i jej kruchości w obliczu gwałtownych przemian kulturowych? Kiedy humor może być narzędziem walki o społeczne wartości i polityczne ideały, czy możliwy jest bunt na wesoło, który nie byłby komercyjnym produktem swoich czasów? Czy humor ma cezurę wieku, narodowość albo miejsce zamieszkania? Czy warto tęsknić za dawnymi kabaretami i teatrami absurdu?

Termin przyjmowania materiałów do numeru komicznego: 31 sierpnia 2015 r.


Czekamy na teksty nawiązujące do haseł nowych numerów: na dobrą poezję, prozę, przekłady tychże, eseje, reportaże, recenzje nowej literatury oraz grafiki i fotografie. Prosimy o teksty (proza, eseje, reportaże) o objętości do 15 tys. znaków, recenzje – do 5 tys. znaków i o zestawy 5–7 utworów poetyckich.


Z propozycjami i pytaniami prosimy zwracać się pod adresy: arterie.spp@gmail.com
lub m.a.nowicka@tlen.pl (eseje, recenzje).

Redakcja ARTERII


* Dwa tygodnie po terminie przyjmowania materiałów autorzy zostaną poinformowani o przyjęciu tekstu do druku.

piątek, 13 lutego 2015

Spotkanie z Piotrem Sobolczykiem w Łodzi

Dom Literatury w Łodzi zaprasza w dniu 19.02.2015 roku o godzinie 19.00 na spotkanie z Piotrem Sobolczykiem, autorem książki Obstrukcja Insługi (SPP Oddział w Łodzi/Dom Literatury w Łodzi). Prowadzenie Rafał Gawin.

O książce:

Książka buduje przestrzeń, w której poruszają się „dwuznaczne jednoślady”, istoty o dwoistej tożsamości, wciąż skupione na próbie zdefiniowania własnego „ja”. Przy czym wszystkie te chwyty narracyjne sprawiają, iż mamy do czynienia z poezją niesłychanie dynamiczną, dla której istotną wartość stanowi spontaniczny gest manifestacji swej osobowości, w którym jedną z najistotniejszych wartości staje się szczerość będąca gwarancja prawdy (samo) poznania, zmieniając w poezję w „sozologię”, dziedzinę pozwalającą rozpoznawać wielorakie uwikłania osobowości bohatera tych wierszy, wciąż poszukującego stałego punktu oparcia w świecie nieustannej przemiany, widzianym nie jako obraz o raz na zawsze ustalonych kształtach, lecz raczej jako – niczym w kalejdoskopie – wciąż na nowo przeobrażający się, ale nietracący spójności zbiór elementów. Tym samym Sobolczyk jest w swych poszukiwaniach kontynuatorem awangardowych nurtów poezji XX-wiecznej, by przywołać choćby, prawem wskazania głębokiej tradycji, eksperymenty graficzno-słowne Tytusa Czyżewskiego”.

Leszek Szaruga

DOM LITERATURY

ul. Roosevelta 17
90-056 Łódź
tel. 42 636 68 38
tel./fax 42 636 06 19
e-mail: kontakt@dom-literatury.pl

środa, 11 lutego 2015

Felieton i recenzja w najnowszych „Migotaniach”

W nowym numerze gdańskiego kwartalnika Gazeta Literacka „Migotania” /4 (45) 2014/ pod redakcją Zbigniewa Joachimiaka, znaleźć można – obok m.in. wierszy Marty Fox, Beaty Patrycji Klary, Karola Maliszewskiego i Kazimierza Brakonieckiego, prozy Macieja Meleckiego i Grzegorza Kociuby, eseju o Stanisławie Barańczaku Anny Łozowskiej-Patynowskiej /fragment/, listów Witolda Wirpszy do Marii Kureckiej i wielu innych interesujących pozycji – dwa moje teksty: felieton zatytułowany „Sfrustrowany poeta w dryfie” /str. 2/ oraz recenzję z książki Krzysztofa Kleszcza „Przecieki z góry” (Wydawnictwo Kwadratura, Łódź 2012) - /str. 50/. Anonsowany numer „Migotań” w formacie PDF do pobrania tutaj.

niedziela, 8 lutego 2015

Recenzja „Golema” w „Migotaniach”

W najnowszym numerze gdańskiej Gazety Literackiej „Migotania” (Nr 4 /45/ 2014) opublikowano recenzję „Golema” autorstwa Grzegorza Kociuby. Tekst zatytułowany „Gorzki smak świata” znalazł się na stronie 48 pisma. Zainteresowanych zapraszam do lektury.




Grzegorz Kociuba, GORZKI SMAK ŚWIATA, [w:]  „Migotania” Nr 4 (45) 2014

Świat był sklejony
ale sie rozdarł.

Piotr Gajda

      Wiersz Abdykacja, otwierający najnowszy tom Piotra Gajdy zatytułowany Golem, to niewątpliwie jedna z bardziej poruszających i uczciwych autocharakterystyk, jakie ostatnio czytałem w najnowszej polskiej poezji. Ten wiersz nie tylko jednak przenikliwie diagnozuje naszą duchową i egzystencjalną sytuację, ale także zapowiada tonację oraz tematykę utworów składających sie na Golema.
      Podmiot wyznaje wprost:

(…) Oto jestem –
produkt i odpad ze wszystkich garbarni planety,
struga przemierzająca wszerz i wzdłuż
wszechświat dyzenterii. Cząstka pozbawiona
stempla na powłokach ukrytych pod martwica dni.
Znieruchomiała pośród materii i gazu jak latawiec
z dzieciństwa w próżni wieku męskiego.

       Sytuowanie siebie po stronie odpadów wskazuje na jednostkową ale też kulturową klęskę dzisiejszego człowieka, którego przecież uczono, że jest „na podobieństwo Stwórcy”. Najwyraźniej z tej godności zostało niewiele albo zgoła nic, skoro jest się tylko anonimowym „produktem i odpadem”, skoro istnieje się w rzeczywistości permanentnie chorej, zdegradowanej, ogołoconej z duchowości i sensu.
     Bez mała w każdym wierszu z Golema znajdziemy obrazy, metafory, sformułowania, które trafiają w sedno naszej dzisiejszej kondycji, które zapisują naszą szamotaninę w poszukiwaniu sensu, racji, celu. Bohater wierszy Gajdy przeżywa świat jako permanentną prowizorkę, jako strukturę chwilową i płynną, w której niczego nie można ustalić i utrwalić. Porównuje rzeczywistość do „powypadkowej miazgi”, w której nie sposób odnaleźć życia i rozeznać kształtów. Jakie są przyczyny tak pożałowania godnego stanu rzeczy? Jest ich zapewne niemało, ale dwie od razu rzucają sie w oczy: erozja tradycji i wiary. W wierszu Ziemia jałowa podmiot powiada o swoich przodkach:

(…) Od żadnego z nich
nigdy nie dostąpiłem daru, łyku
ożywczego soku, wszyscy byli jak
wielki, usychający baobab. Zajęci niby
mrówki, subtelni jak korniki drążące
korytarz w umierającym żywicielu,
ruchliwi niczym muchy na usychającym
łajnie.

        A w wierszu Vaterland pyta:

(…) Z kim mamy unię? Ten żałosny
pakt w imię przyszłości naszych miotów. Przymierze
krain jałowych niby rzeźnie. I niechęć ludu do noża

      Redukcja przodków do insektów i owadów to nie tylko wyraz osobistego rozczarowania, najczęściej mitologizowana i infantylizowana, spuścizna, ale przede wszystkim kwestionowanie języka tradycji, ciągłości jako skutecznego międzypokoleniowego przekazu. Ten przekaz nie spełnia swej roli, gdyż w miejsce realnej prawdy nieustannie podstawia iluzje, złudzenia, chwilowe i doraźne interpretacje, klecone pospiesznie na takie czy inne polityczne albo społeczne zapotrzebowanie. Ten przekaz odbywa się w sferze niskiej, przyziemnej, horyzontalnej, już go nie stać na wertykalną, metafizyczną perspektywę.
       Gajda nie ma także złudzeń co do kondycji dzisiejszej Europy wytrawionej z ideałów i dalekosiężnych wizji, pogrążającej się w instytucjonalnej i proceduralnej stagnacji. Znowu, niestety, aktualna okazuje sie metafora „ziemi jałowej”, z tą wszakże różnicą, że dzisiaj jest to jałowość konsumpcji, wygody, hedonizmu, a zarazem strachu przed ryzykiem wielkich wyzwań i decyzji.
       Z religią i wiarą sprawa również nie wygląda dobrze:

(…) Zaprawdę wielu tym, co niegdyś
uwierzyli w loterie zbawienia, zostały okruchy
rozsypane pod naciągnietą sprężyną.

(Zdradzic sól)

     Wiara, która zwycięża, nieuchronnie staje się instytucją, a ta, formalizując wiarę, wytrawia ją/może wytrawiać z najważniejszego; autentyzmu indywidualnego doświadczenia. Nie ma już niezawodnego kompasu pokazującego kierunek. Nic wiec dziwnego, że „Dni są zdezorientowane jak notatki z domu/ obłąkanych”, że „nadchodzą czasy błędnych obliczeń/ sporządzanych w oparciu o ekonomiczne filary lub/ zwichnięte palce opatrzności”.
      W wierszach Gajdy rzeczywistość zdaje sie już sama w siebie nie wierzyć, raz po raz łapie sie na tym, że siebie udaje, próbując sprostać czemuś, czego nie potrafi określić, rozpoznać, zdefiniować. Sacrum, w tego rodzaju rzeczywistości, pojawia sie jako bóstwo zdegradowane, jako „Golem, Morlok”.
    Nie jest sprawą przypadku, że w Golemie po Abdykacji pojawia się Morfem; jeden z najważniejszych wierszy tego tomu. Wiersz, dodajmy, badający relację pomiędzy językiem, władzą, siłą. Zestawmy ze sobą trzy frazy z tego wiersza: „Nasz alfabet leży w gruzach”, „język, gestykulując,/wydaje rozkazy”, „Siła nadal jest przed prawem”.
      Nieszczęście zaczyna się zawsze na poziomie elementarnym! Dla autora Demoludów tym nieszczęściem jest degradacja języka jako gwaranta znaczeń i wartości. Jeżeli z językiem można zrobić wszystko, to i ze światem, z wartościami… „wszystko wolno”. Na rezultaty nie trzeba długo czekać! Ich imię – „marsz ku nicości”. Ważność, żeby nie powiedzieć wielkość, wiersza Morfem polega również na tym, że uzmysławia nam, co dzieje sie z nami i naszym światem, gdy nie pilnujemy RÓŻNICY; gdy nie rozróżniamy juz pomiędzy: istotnym a doraźnym, uczciwym a kłamliwym, szlachetnym a cynicznym, banalnym a odkrywczym,… Tam gdzie „alfabet leży w gruzach” ustanawia swą dyktaturę cyniczna siła, która definiuje siebie jako „jedynie słuszne prawo”. I nie oszukujmy sie, że to „prawo” obowiązuje wyłącznie w systemach autorytarnych!
     Golem to czwarta książka poetycka w dorobku Piotra Gajdy. Z perspektywy czterech tomów widać ewolucje tej poezji. Autor Hostelu zaczynał od wierszy, które zdawały sie sprawdzać, badać własne możliwości imaginacyjne i artykulacyjne. Te wiersze, operujące zaskakującymi asocjacjami, szybkimi przekserowaniami znaczeń, nieprzewidywalna metafora i nieobliczalną frazą, zbliżały się do języka hermetycznego, który – tak przynajmniej odczytuje zamysł poety – stanowił przeciwieństwo banalnego, trywialnego, zużytego znaczeniowo języka codziennej komunikacji, ale też społecznego dyskursu. Poeta próbował w ten sposób ocalać podmiotowość widzenia i wypowiadania swej rzeczywistości.
     Poczynając od Demoludów wkracza do poezji Piotra Gajdy świat w jego konkretnych przejawach. Wiersze stają sie coraz bardziej z a a n g a ż o w a n e w nasze tu i teraz, nic więc dziwnego, że mają wiele z protestu, diagnozy, demaskacji, oburzenia. Nie tracąc nic ze swej poetyckiej świeżości, gdyż Gajda umiejętnie łączy ze sobą różne tonacje, estetyki, dykcje, zyskują na poznawczej wiarygodności i etycznej wyrazistości, bowiem sytuują siebie bliżej konkretnego życia, stając sie nierzadko gwałtowną reakcją na dotkliwe przypadłości nas samych i świata jaki codziennie pitrasimy. Nie ukrywam, że bardzo mi to jako czytelnikowi odpowiada, gdyż wiersz – przynajmniej dla mnie – powinien być nie tylko… CZYMŚ, w sensie jego literackiej jakości, ale także winien być… O CZYMŚ, w sensie rangi przeżyć, doświadczeń, rozpoznań jakie podejmuje i nazywa. Nie muszę dodawać, że wiersze autora Golema spełniają powyższe wymogi świetnie i przekonująco.


Grzegorz Kociuba
Urodzony 19.02.1963 roku w Tarnowcu k. Jasła. Poeta, krytyk literacki, pedagog. Opublikował książki poetyckie: Obserwacje (1991), Budzenie twarzy (1997), Ślady i znaki (2001), Widoki i widzenia (2005), Powiększenia. Wiersze 1991-2006 (2009), Stonka i inne wiersze  (2011), prozę Ktoś (2003) oraz pracę krytycznoliteracką Maski/Twarze. Eseje, szkice, recenzje o poezji (2009) oraz Twarze rozbitka. Poezja i eseistyka Krzysztofa Karaska (2013). Członek SPP. Stypendysta Ministra Kultury. Jako krytyk zajmuje się głównie polska poezją współczesną i najnowszą. Współpracuje m.in. z „Twórczością”, „Toposem”, „Arteriami”, „Migotaniami”. Polonista w LO im. M. Kopernika w Tarnobrzegu. Jego wiersze były tłumaczone na: angielski, czeski, serbski, ukraiński, włoski. Mieszka w Tarnobrzegu.

piątek, 6 lutego 2015

Walentynkowa Kawiarnia Literacka w Łodzi

Dom Literatury w Łodzi zaprasza w dniu 12.02.2015 roku o godzinie 19.00 na spotkanie autorskie Agaty Ludwikowskiej, autorki tomu poetyckiego Sezon w sobie (SPP Oddział Łódź/Dom Literatury w Łodzi, 2014) oraz Piotra Gajdy, autora tomu Golem (Instytut Mikołowski w Mikołowie, 2014), które odbędzie się w ramach imprezy Walentynkowa Kawiarnia Literacka (w programie: Turnieju Wiersza Erotycznego). Prowadzenie Rafał Gawin.

O książce Agaty Ludwikowskiej:

Napisać dobry tytuł wcale nie jest łatwiej niż napisać resztę. Szczególnie przy takich wygadanych wierszach, które musi trzymać w ryzach deklaracja trójzwrotkowości. Lecą te prostokąciki strof niby klatki filmu, ale przeważają nie ujęcia w atelier siebie, tylko w plenerach. Wbrew tytułowi. Bo czyż konotacje Rimbaudowskie, albo anty-Sartre’owskie (skoro w sobie, a nie w innych) nie robią się papierowe – w zetknięciu z papierówkami ze strony 31?”.

Maciej Woźniak


O książce Piotra Gajdy:

„Poczynając od Demoludów wkracza do poezji Piotra Gajdy świat w jego konkretnych przejawach. Wiersze stają sie coraz bardziej z a a n g a ż o w a n e w nasze tu i teraz, nic więc dziwnego, że mają wiele z protestu, diagnozy, demaskacji, oburzenia. Nie tracąc nic ze swej poetyckiej świeżości, gdyż Gajda umiejętnie łączy ze sobą różne tonacje, estetyki, dykcje, zyskują na poznawczej wiarygodności i etycznej wyrazistości, bowiem sytuują siebie bliżej konkretnego życia, stając sie nierzadko gwałtowną reakcją na dotkliwe przypadłości nas samych i świata jaki codziennie pitrasimy”.

Grzegorz Kociuba


Więcej informacji tutaj.

DOM LITERATURY

ul. Roosevelta 17
90-056 Łódź
tel. 42 636 68 38
tel./fax 42 636 06 19
e-mail: kontakt@dom-literatury.pl

środa, 4 lutego 2015

XXIII edycja OKP im. Rafała Wojaczka

Instytut Mikołowski ogłasza XXIII edycję Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Rafała Wojaczka. Warunkiem uczestnictwa jest nadesłanie zestawu trzech niepublikowanych wcześniej wierszy w czterech egzemplarzach, opatrzonych godłem, z dołączoną kopertą, posiadającą takie samo godło, zawierającą dane autora ( imię, nazwisko, adres, tel. kontaktowy, adres e -mailowy), i odcinek wpłaty 20 PLN na konto Instytutu Mikołowskiego (Mikołowski Bank Spółdzielczy: 33 84360003 0000 0000 1573 0001), za jeden zestaw - stanowiącej podstawę uczestnictwa w konkursie - do dnia 2 maja 2015 r. (liczy się data stempla pocztowego), na adres:

Instytut Mikołowski,
ul. Jana Pawła II 8/5,
43 – 190 Mikołów.

Ogłoszenie wyników konkursu i przyznanie nagród (1800 PLN do podziału), nastąpi 8 maja, 2015 r. o godz. 17, w siedzibie Instytutu Mikołowskiego.

Jurorami tegorocznej edycji konkursu będą: Waldemar Jocher, Piotr Gajda (przewodniczący) i Konrad Wojtyła.

Dodatkowych informacji udziela się pod nr tel.: (032) 7336193 lub adresem e – mailowym: instytutmik@poczta.onet.pl

niedziela, 1 lutego 2015

Podsumowanie roku 2014 wg Rafała Gawina

W przedostatni dzień grudnia na portalu instytutksiazki.pl Anna Kałuża opublikowała tekst zatytułowany „Raz, dwa, trzy, cztery: 2014 w poezji”, który jest jedną z nielicznych (a najprawdopodobniej jedyną) próbą podsumowania minionych dwunastu miesięcy w polskiej poezji: „W 2014 roku ukazało się sporo książek poetów znanych i od kilkudziesięciu lat obecnych na scenie poetyckiej. Mamy już zatem grono autorów, które przynajmniej od 1989 roku współtworzy literacki krajobraz, pracując na jego stałe punkty odniesienia, inne niż – uogólniając – wiersze Różewicza, Miłosza, Herberta i Szymborskiej” – pisze w  nim tytułem wstępu krytyczka, przytaczając nazwiska i tytuły kilkunastu autorów oraz tomików poetyckich (link do tekstu).

Warto na zasadzie kontrapunktu stworzyć wobec tej opinii własną, zgodną albo polemiczną, po prostu alternatywną, która w głuchej ciszy niewyartykułowanych omówień odnoszących się do poezji w roku 2014, stanowiłaby oczywistą wartość dodaną, by „dać odpór” monopolowi jedynego wskazania, które może zostać potraktowane jako obowiązujący projekt zagospodarowania przestrzeni poetyckiej minionego roku. Aby to sobie ułatwić, należy stawiać pytania. Oto one:

Jakie książki poetyckie zrobiły na Was największe wrażenie w ubiegłym roku i dlaczego? Najważniejsze debiuty ubiegłego roku? Najbardziej niedocenione książki poetyckie, które ukazały się w minionych 12 miesiącach? Którzy autorzy zdecydowanie zawiedli, a ich książki rozczarowały? Jakie są Wasze prognozy na nadchodzący sezon nominacji 2015?

________________________________________________________________

Rafał Gawin

Wiele pustych pól i średnich zbiorów

Pieśń nuci i nudzi, jeśli wie, że warto
zamęczyć ich zgiełk

Andrzej Niewiadomski

Na początek errata: skupiłem się na książkach, w których powstawaniu nie brałem udziału.

1. Jakie książki poetyckie zrobiły na Was największe wrażenie w ubiegłym roku i dlaczego?

Wielu autorów pisze wiersze, a potem i tak wszystkich dystansuje Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki. Nic się nie zmieniło: popularny Dycio kontynuuje pisanie tego samego wiersza (choć jakby krótszymi frazami i zdaniami), jednakże jego poziom nie spada; a wprost przeciwnie – pojawia się w nim więcej ironii i dystansu do osoby mówiącej, którą nawet trzeba utożsamić z autorem. Więcej – wręcz rozprawia się z katarynkowymi (ale jaka to katarynka!) pomysłami na wiersze w poprzednich książkach, pastiszuje swoje nieśmiertelne „zajawki”. Heja hej!

Pozytywnie zaskoczył mnie Piotr Janicki, do tej pory kojarzący mi się przede wszystkim tylko z poetyckim żartem (choć jego debiutancką książkę swego czasu studiowałem dość dokładnie). Wyrazy uznania za Wyrazy uznania! Wdzięczność z mojej strony za tego typu lekkie i dynamiczne podejście do banalizmu, łączenie niskiego z niskim, by wskutek zabiegów interpretacyjnych powstało wysokie albo przynajmniej takie, które można by nazwać akuratnym: bez zbędnych uniesień, zabiegów formalnych i puentowania za wszelką cenę.

Jakobe Mansztajn utwierdził mnie w przekonaniu, że w poezji, jak w mało której sztuce, można w sposób wiarygodny i pełny zrobić coś z niczego. I to jeszcze w taki sposób, że pojawią się uniwersalne konteksty, że gdzieś w tle załopocze flaga zredefiniowanej Polski, pod którą – niekoniecznie z okazji uroczystego obiadu – usiądzie zredefiniowana rodzina. Ale jednak najbardziej brakuje mi udziału Dariusza, bohatera lirycznego powołanego na potrzeby tego tomu, jak się później okazało – tylko epizodycznego. Dawno nikt tak pięknie nie mówił, że się boi powiedzieć coś ważnego – i tę trawestację kieruję do duetu D.J.

Izabela Kawczyńska przywróciła mi wiarę w literackie wzruszenia. Chłopcy dla Hekate wręcz przerażają pełnią ujętego w nich doświadczenia. Praktycznie każdy głos, któremu autorka udostępnia możliwość opowiadania w pierwszej osobie, wybrzmiewa mocno i dotkliwie. Zatrzymują i bolą powtórzenia, wielokrotne i w swoim wydźwięku daremne jak odmawianie litanii dla nieistniejącego boga. Rozpędziłem się, OK. Ale jeśli wiersze mają tyle gadać, niech robią to właśnie w taki sposób.

2. Najważniejsze debiuty ubiegłego roku?

Długo szukałem debiutów, które by ze mną i we mnie zostały na dłużej. I w końcu dotarł do mnie Log out Dawida Staszczyka, swego rodzaju poetycki coming out warszawianina (zresztą tytuł nie ma nic z przypadku), jego credo, pełne długich fraz i krótkich szczerych wyznań, składających się na przekonywującą opowieść o ciele i walce ze stereotypami. I konsekwencja formalna (nie licząc jednego, zresztą mniej udanego wiersza „rodzinnego”) nie zabija różnorodności pomysłów na ujęcie, wydawałoby się, tendencyjnego głosu w sprawie polifonii odbioru rzeczywistości.

Drugi, który mnie w jakiś sposób usidlił, to Michał Kozłowski, który krótko i bezpretensjonalnie rozprawia się z codziennością. Owszem, jego wiersze zyskują wtedy, gdy odpuszcza sobie gry językowe oparte na zmianie pojedynczych samogłosek czy spółgłosek, zwłaszcza gdy opierają się o dość łatwowpadalne, a przez to wtórne pomysły. Ale to, na szczęście, tylko dekoracje, w wersjach mocno opatrzonych pojawiające się jedynie w kilku wierszach.

3. Najbardziej niedocenione książki poetyckie, które ukazały się w minionych dwunastu miesiącach?

Księga meldunkowa Macieja Roberta. Jeżeli w kraju, w którym czytelnictwo dogorywa (choć nie we wszystkich segmentach rynku wydawniczego, co potwierdza pozytywne nastawienie do niego np. Andrzeja Pilipiuka; tyle że my poruszamy się po merkantylnych obrzeżach), jeden z prężniejszych recenzentów wydaje książkę i praktycznie nie spotyka się ona z odzewem, echo słychać na puszczy i nikt nie podejmuje dialogu, mimo że przy pisaniu wierszy do tego zbioru autorowi przyświecała ułatwiająca do nich dostęp definicja poezji: pisanie o tym, co proste, w prosty sposób, to wiedz, że nic się nie dzieje. Zjada nas nisza i nawet nie wypluwa naszych resztek.

Golem Piotra Gajdy. Pierwsze recenzje pojawiły się dopiero niedawno, a próżno szukać wzmianki o tym tomie w mediach choćby zbliżonych do głównego nurtu, choćby i biorąc pod uwagę tylko prasę środowiskową. A jeszcze na domiar złego autor wychodzi z inicjatywą podsumowania, więc jako gospodarz debaty zostanie pewnie w niej zmarginalizowany. To się nazywa talent do autopromocji.

4. Którzy autorzy zdecydowanie zawiedli, a ich książki rozczarowały?

Rozczarowały mnie kolejne propozycje poetyckie Przemysława Dakowicza, którymi definitywnie udowodnił, że należy przede wszystkim do świata ideologii (już abstrahuję od tego, na ile skrajnej), a nie do świata poezji. Sprawność warsztatowa niewiele zmienia w moim odbiorze podobnych światopoglądowo-wyznaniowych agitek. Przecież o poezję przestało tutaj dawno chodzić, liczą się interpretacje gęstości mgły i wysokości sosny, która mogła być iście szatańska.

Już po raz kolejny rozczarował mnie Bohdan Zadura, tym razem zbiorem Kropka nad i. Od czasu Kopca kreta, czyli już od dłuższego czasu, serwuje książki nierówne, jakby miały zmieścić wszystko (vide: zbiór Wszystko), co w danym okresie napisał naprawdę ważny poeta, punkt odniesienia dla najmłodszej poezji, który rozmienia się na drobne.

Julia Szychowiak wydała Intro, zbiór fragmentów i anegdot, które równie dobrze mogłyby zostać opublikowane – jako dopiski do linków bądź innych odnośników – na portalach społecznościowych typu Facebook. I nawet tytuł tutaj niczego nie zmienia, bo z tego typu skrawków i ujęć nie da się skonstruować nawet porządnej zajawki potencjalnego tomu autorki Wspólnego języka w przyszłości. Czyżby jednak winę za tego typu przedsięwzięcie ponosił wydawca, który słynie z narzucania terminów wydawania następnych książek swoim autorom?

5. Jakie są Wasze prognozy na nadchodzący sezon nominacji 2015?

Rok 2014 obfitował w nowe książki żelaznych kandydatów do nominacji. Dlatego uwzględnienie na skróconej liście jurorów najnowszych tomów Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, Justyny Bargielskiej, Bohdana Zadury, Adama Wiedemanna, Romana Honeta czy – w przypadku Nike – Adama Zagajewskiego i Krystyny Dąbrowskiej w ogóle mnie nie zdziwi. W Silesiusie pojawi się pewnie Julia Szychowiak, w Gdyni – Jakobe Mansztajn, w Nike – ponadto, a raczej w końcu – Krzysztof Siwczyk (biorąc pod uwagę zmianę wydawnictwa na bardziej nobliwe i nowy wymiar funkcjonowania tego poety na scenie literackiej po otrzymaniu Nagrody Fundacji Kościelskich). Po cichu liczę na nominację, choćby w jednej z trzech głównych nagród, dla Macieja Roberta i Samanthy Kitsch, tym bardziej że ta druga wydała aż dwie książki. Nie wspominam o Piotrze Gajdzie, ponieważ w prywatnej rozmowie już dawno skazał się na nominacyjny niebyt.

Rok 2014 powinien jednak należeć przede wszystkim do Dariusza Sośnickiego, ten autor, biorąc pod uwagę jego dorobek, zdecydowanie za długo czeka na splendory. Duże szanse na docenienie ma jubilat, świętujący swoją pierwszą pięćdziesiątkę Andrzej Niewiadomski. Postawiłbym też na Krzysztofa Jaworskiego, mimo słabszej książki, w kontekście starego jak nagrody literackie zwyczaju przyznawania pojedynczych laurów „za całokształt”.

Na osobny akapit zasługuje Orfeusz i jego zmieniona kapituła. Możliwe, że to ten moment, kiedy – w ramach uwiarygodnienia nagrody kojarzonej do tej pory ze środowiskami literackimi zbliżonymi do „Toposu” – wśród nominacji pojawią się autorzy reprezentujący szersze spektrum poetycko-światopoglądowe, niekoniecznie wcześniej publikujący we wspomnianym czasopiśmie.

W przypadku debiutów łupy podzielą pewnie Marta Kapelińska, Michał Książek i, co piszę z pewnym zabobonnym zawahaniem, Tomasz Mielcarek. Ten rok był wyjątkowo ubogi, jeśli chodzi o dziewicze propozycje poetyckie, a te moim zdaniem najciekawsze, niestety, ukazały się z rzadziej uwzględnianych, mniejszych wydawnictwach. Oczywiście nie licząc Złotego Środka Poezji, gdzie mogą zaistnieć i Michał Kozłowski, i Dawid Staszczyk, a prawie na pewno zostaną uwzględnione Dominika Kaszuba i Kapelińska.